Translated from Polish by Piotr Florczyk & Boris Dralyuk
Thaw. Oasis of rotten grass, of concrete; puddles.
A dirty snowman in the neighbor’s garden. In front of the house,
the neighbor himself: a shadow in overalls, chewed up by his wife,
three children, moths and booze.
Which way? Yesterday’s footprints have turned into ponds.
A rook strolls around the compost—seeking a passage
to the warmer side, pecking at suspicious spots.
The wet cell sets on the shoulders
and neck. No glitches: sudden flash, motion.
The slow gestures of branches and, just above the acacia’s peak,
heavily hanging clouds only complete the minor key.
The condition after a stroke of nostalgia in the brain.
Odwilż
Odwilż. Oazy zgniłej trawy, betonu; kałuże.
Brudny bałwan w ogrodzie sąsiada. Przed domem
sam sąsiad: cień w drelichu nadgryziony przez żonę,
trójkę dzieci, mole i wódę.
Którędy? Wczorajsze ślady zamienione w bajora.
Gawron obchodzi kompost – szuka przejścia
na cieplejszą stronę, nakłuwając podejrzane miejsca.
Wilgotna cela kładzie się na ramionach
i karku. Żadnych zgrzytów: nagłego blasku, ruchu.
Powolne gesty gałęzi i ciężko, tuż nad szczytami akacji
zwieszone chmury, dopełniają jedynie molowej tonacji.
Stan po wylewie nostalgii do mózgu.
Tonerstains
There’s more work now, and everyone stays longer
than specified in the contract. The printer queue is full
from Monday to Friday. Coffee no longer helps.
Lights flash in the eyes.
Exactly. In such moments
the dead come to us. Our confusion doesn’t bother them,
for we are like mist to them, like the thrill of air.
They enter the boss’s cubical exactly in the moment
when the meeting ends and the entire typesetting department
squeezes through to the exit, to make it before the proofreaders.
They dip a finger in the coffee, correctly recognizing
which ladies use sugar, though perhaps they shouldn’t. And before they can lick it,
the future, as we would put it, hits them with
the grating sound of paper crumpling in the printer.
They love to be needed. They gather around,
use their finger to lift the roller and with a flat hand gently
smooth out the creased sheet, as if they were making a bed.
And then they just leave, sure that that will suffice.
But after ten minutes, a moment, a week
the printer spits out page one hundred and sixty-five
of An Outline of Psychology for Trade Schools
with a black streak down the middle. In our timid language
we say: “Tonerstains!”
Tonerbrudzi
Jest teraz więcej pracy i wszyscy zostają dłużej,
niż to określa umowa. Kolejka wydruku jest pełna
od poniedziałku do piątku. Kawa przestaje pomagać.
W oczach błyskają flesze.
No właśnie. W takich momentach
przychodzą do nas umarli. Nasz zamęt im nie przeszkadza,
bo jesteśmy dla nich jak mgiełka, jak dreszcz powietrza.
Wchodzą do boksu szefa akurat w momencie,
gdy kończy się narada i cały dział składu
przeciska się do wyjścia, by zdążyć przed korektą.
Wkładają palec do kawy, bezbłędnie rozpoznając,
które panie słodzą, choć może nie powinny. I nim go zdążą oblizać,
dobiega ich z przyszłości, jakbyśmy to powiedzieli,
chrobot kartki papieru gniecionej przez drukarkę.
Kochają być potrzebni. Zbierają się dookoła,
podnoszą palcem wałek i płaską dłonią łagodnie
gładzą pogięty arkusz, jakby ścielili łóżko.
I zaraz stamtąd odchodzą, pewni, że to wystarczy.
A po dziesięciu minutach, po chwili, po tygodniu
z drukarki wyjeżdża strona sto sześćdziesiąta piąta
Zarysu psychologii dla średnich szkół zawodowych
i ciągnie się przez nią smuga. W naszym nieśmiałym języku
mówimy: „Tonerbrudzi!”
Wynton Marsalis and the Boston Symphony orchestra under the direction of Seiji Ozawa on the French music station “Mezzo”
The entire orchestra in T-shirts,
the studio in the warm colors of Hockney’s paintings.
A dozen or so of Picasso’s Bulls,
each slightly different—that’s the point of variation.
A sonata is three blocks in the shape of buildings,
the first is cut through by stairs
up which the melody climbs to the second theme.
The second building has many stairwells,
going off in different directions,
crossing each other—that’s development.
You get up in the morning, eat breakfast,
then lunch at noon
and dinner in the evening.
The next day’s the same
and the one after, too—that’s form.
At school
you have the same classes every Monday,
Tuesday’s are different from Monday’s,
but in a week Tuesday’s classes are on Tuesday again.
Everything follows
in a fixed order—that’s form.
You’re born,
grow up,
fill up the form of your bodies,
have children. And then it’s about-face,
your children leave you,
your parents die.
And all of it happens to the sounds of music,
which grows wilder and wilder,
even though you’ve also discovered dodecaphony and aleatoricism
and nothing should surprise you.
But the music is wild,
protruding from everywhere,
overgrowing everything.
Even the largest
herd of bulls
can’t rework it.
Wynton Marsalis i Bostońska Orkiestra Symfoniczna pod dyrekcją Seijiego Ozawy we francuskiej stacji muzycznej „Mezzo”
Cała orkiestra w T-shirtach,
studio w ciepłych kolorach obrazów Hockneya.
Kilkanaście Byków Pabla Picassa,
każdy trochę inny – na tym polega wariacja.
Sonata to trzy klocki w kształcie budynków,
przez pierwszy przechodzą schody,
po nich melodia się wspina do drugiego tematu.
W drugim budynku jest wiele schodów,
prowadzą w różnych kierunkach,
krzyżują się – to przetworzenie.
Wstajecie rano, jecie śniadanie,
potem w południe obiad
i kolację wieczorem.
Następnego dnia to samo
i kolejnego – to jest forma.
W szkole
macie te same lekcje w każdy poniedziałek,
we wtorek inne niż w poniedziałek,
ale za tydzień we wtorek znów wtorkowe.
Wszystko następuje po sobie
w ustalonym porządku – to jest forma.
Rodzicie się,
dorastacie,
wypełniacie formę swoich ciał,
macie dzieci. A potem w tył zwrot,
dzieci was opuszczają,
umierają wasi rodzice.
A wszystko przy dźwiękach muzyki,
która staje się coraz dziksza,
choć poznaliście także dodekafonię i aleatoryzm
i nic was nie powinno zaskoczyć.
Ale ona jest dzika,
wystaje zewsząd,
zarasta wszystko.
Nawet największe
stado byków
nie umie jej przerobić.
Earthly Delights
A refrigerator in hot weather, working
The green eyes of a cat, an oasis of calm
during a renovation that stretches to the horizon
Three-month-old leather shoes, very solid
The vacuum of the bigger city, taking away equally from all
A room in the bigger city, private
Coffee too early in the morning
and another in the evening, after a dinner too late
The return from the bigger city, at night, after a week of work
The post-German slenderness of small town W
after the Russian pierogies of small towns X, Y and Z
A shadow in a window on the outskirts of the smaller city—
a woman’s, from the waist up
Pain in the muscles after exertion
better than pain after nothing
Shower after traveling
Agreeable people after quarreling people
After indecisive people, people that are ready
but not for anything
A good night’s sleep for anything, even death
Lots of books, various
The Track Changes feature in a text editor
Google, Ling, and Wikipedia
An inexpensive high-speed connection
A fad for hula-hoops after a fad for hip-hop
between apartment blocks
An old gangster supporting culture
The world shared, at one’s discretion
Ziemskie przyjemności
Lodówka w upały, działająca
Zielone oczy kota, oaza spokoju
podczas remontu ciągnącego się po horyzont
Trzymiesięczne buty ze skóry, bardzo mocne
Próżnia większego miasta, wszystkim odejmująca po równo
Pokój w większym mieście, samodzielny
Kawa za wcześnie rano
i druga wieczorem, po zbyt późnym obiedzie
Powrót z większego miasta, nocą, po tygodniu pracy
Poniemiecka strzelistość miasteczka W
po ruskich pierogach miasteczek X, Y i Z
Cień w oknie na przedmieściach miasta mniejszego
żeński, od pasa w górę
Ból w mięśniach po wysiłku
lepszy od bólu po niczym
Prysznic po podróży
Zgodni ludzie po ludziach kłótliwych
Po ludziach niepewnych ludzie zdecydowani,
ale nie na wszystko
Na wszystko dobry sen
Dużo książek, różnych
Funkcja rejestruj zmiany w edytorze tekstu
Poczta elektroniczna
Google, Ling i Wikipedia
Niedrogie stałe łącze
Moda na hula-hoop po modzie na hip-hop
pomiędzy blokami
Stary gangster łożący na kulturę
Świat wspólny, wedle uznania
Dariusz Sośnicki was born in 1969 in Kalisz. He graduated with a degree in Philosophy from the Adam Mickiewicz University in Poznań. In 1994 he published a collection of poems, Marlewo, which received the Best First Book Award from the magazine Czas Kultury. In 2001, he was a participant in the International Writing Program at the University of Iowa. The next year his fourth collection of poems, Symmetry, was shortlisted for the Polityka Passport Award and won the New Books Review Prize. Since 2005 he has worked at W.A.B. Publishing House as an editor of Polish contemporary fiction. He lives in Poznań and Warsaw.
Piotr Florczyk is a poet, essayist, and translator from his native Polish. He is editor and translator of Froth: Poems by Jarosław Mikołajewski (Calypso Editions, 2013), The Folding Star and Other Poems by Jacek Gutorow (BOA Editions, 2012), Building the Barricade and Other Poems of Anna Swir (Calypso Editions, 2011), and Been and Gone: Poems of Julian Kornhauser (Marick Press, 2009). He teaches at University of San Diego and at San Diego State University.
Boris Dralyuk holds a PhD in Slavic Languages and Literatures from UCLA. He is the translator of Leo Tolstoy’s How Much Land Does a Man Need (Calypso Editions, 2010), co-translator of Polina Barskova’s The Zoo in Winter: Selected Poems (Melville House, 2011), and author of the monograph Western Crime Fiction Goes East: The Russian Pinkerton Craze 1907-1934 (Brill, 2012). He is also the co-editor, with Robert Chandler and Irina Mashinski, of the forthcoming Anthology of Russian Poetry from Pushkin to Brodsky (Penguin Classics, 2015). He received First Prize in the 2011 Compass Translation Award competition, and, with Irina Mashinski, First Prize in the 2012 Joseph Brodsky/Stephen Spender Translation Prize competition.